Morska energetyka wiatrowa stanowi szansę dla polskich firm na pozyskanie miliardów złotych
Przedłużono 19 koncesji na wydobycie węgla kamiennego
15 kwietnia 2021
Kolejny pilotaż wymiany kopciuchów w domach wielorodzinnych
15 kwietnia 2021
Inwestycje w morskie farmy wiatrowe to ponad 70 tys. nowych miejsc pracy, szansa na rozwój polskich przedsiębiorstw, trzeba tylko je zachęcić do udziału w tych inwestycjach, aby osiągnąć przynajmniej 50% udziału krajowych firm w całym sektorze morskiej energetyki wiatrowej – mówili uczestnicy debaty „Morska energetyka wiatrowa – szansa na nowe kompetencje dla polskich przedsiębiorców” na Forum 590, w ramach Kongresu 590.
Kluczowym, jak podkreślali uczestnicy debaty, jest to, aby przy tak dużym procesie inwestycyjnym, a chodzi o wydatki przekraczające 100 mld zł, wykorzystać potencjał polskich firm i doprowadzić do ich co najmniej 50% udziału w tych inwestycjach.
„Planując inwestycje w morską energetykę, za główny cel stawiamy aby z tej wielkiej szansy skorzystało jak najwięcej polskich firm. Bałtyk będzie przez najbliższych 10 lat wielkim placem budowy, jednym z naszych zadań jest prowadzenie tak tych inwestycji, aby w jak największym stopniu skorzystały z tego krajowe podmioty. Już dzisiaj znaleźliśmy ponad 100 takich firm. Oczywiście nie możemy ich w jawny sposób preferować, bo jesteśmy na wspólnym unijnym rynku, ale naszym zadaniem jest zachęcać polskie przedsiębiorstwa do startowania w przetargach” – mówił Wojciech Dąbrowski, prezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej.
Czytaj także: Pierwszy krok w rozwoju polskiego offshore został zrobiony
Debatujący byli zgodnie, że realne jest osiągnięcie założeń Polityki energetycznej Polski 2040 z morskiej energetyki wiatrowej, czyli 5,9 GW mocy zainstalowanej do 2030 r. i 11 GW do 2040 r.
„Wyznaczyliśmy pewne cele, zakładając, że do 2040 r. powstanie 11 GW mocy zainstalowanej, jednak jak szacują eksperci ten potencjał możemy pomnożyć dwukrotnie, a nawet prawie 3-krotnie do 28 GW i wtedy będziemy w stanie wyprodukować energię elektryczną, która mogłaby zaspokoić połowę krajowego zapotrzebowania na energię” – mówił Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i środowiska.
Czytaj także: Rząd przyjął Politykę energetyczną Polski do 2040 r.
Pełnomocnik ds. OZE zapowiedział, że może powstać „ośrodek decyzyjny, z poziomu rządowego, aby osiągnąć maksymalny poziom „local content”.
„Aby te pieniądze w jak największym stopniu zasiliły polski przemysł. Potrzebny jest gospodarz procesu, taki który będzie inicjował działania, kojarzył umowy, czy realizację projektów, które wpiszą się w nowy łańcuch dostaw w ramach polskiego obszaru gospodarczego” – mówił wiceminister Zyska.
Jak mówił Artur Soboń, wiceminister aktywów państwowych, sposobem na aktywność krajowych producentów byłoby np. przeznaczenie środków z Funduszu Sprawiedliwiej Transformacji dla tych firm, które dotychczas pracowały na potrzeby konwencjonalnej energetyki.
„Potencjał w tych przedsiębiorstwach jest gigantyczny, ale mogą one po pewnym przekształceniu pracować na potrzeby morskiej energetyki wiatrowej” – mówił wiceminister Soboń.
Dodał, że rodzime przedsiębiorstwa powinny być zaangażowane od samego początku łańcucha biznesu związanego z offshore wind, np. logistyki czyli portu, przez produkcję, usługi z tym związane.
Według wiceministra Zyski dzisiaj ponad 100 polskich firm pracuje w łańcuchu dostaw dla morskich farm wiatrowych.
„Myślę, że w przyszłości tych firm może być tysiące mniejszych i większych. Staramy się aby w połowie roku doszło do porozumienia sektorowego dla rozwoju morskiej energetyki wiatrowej” – dodał wiceminister klimatu i środowiska.
Zyska dodał, że do zagospodarowania przez krajowe firmy jest cały łańcuch dostaw, który musi zostać zorganizowany. Począwszy od projektów, przez prace geologiczne, porty, flotę statków do budowy czy statków serwisowych. –
„Sam statek instalacyjnych to koszt ok. 1,5 mld zł, a do tego potrzeba 30 statków serwisowych, te statki powinny być z napędem wodorowym, to jest realizacja tych celów, w kontekście Europejskiego Zielonego Ładu” – wyjaśnił wiceminister Zyska.
„Buduje się cały ekosystem biznesowy, który przy minimalnym poziomie 11 GW osiągnie ok. 75 tys. nowych miejsc pracy. Właśnie czy to budowa statków, łańcuch dostaw elementów do budowy farm wiatrowych, czy rozbudowa portów. To jest ogromne przedsięwzięcie” – mówił pełnomocnik ds. OZE.
Według Artura Michalskiego, wiceprezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, istotne jest to, aby środki unijne, które mają zostać przeznaczone na rozwój energetyki morskiej, w jak największym stopniu zostały spożytkowane przez rodzime firmy.
„O ile zdołamy zachęcić te polskie firmy do udziały w tych inwestycjach, aczkolwiek w innych krajach to się dzieje, np. Niemcy potrafią to wykorzystać, czyli preferować swoich wykonawców. My także staramy się w pewien sposób kierować te środki pomocowe, aby wspierać krajowych wykonawców” – powiedział Michalski.
Zdaniem Grzegorza Witkowskiego, wiceministra infrastruktury, polskie stocznie są gotowe do budowy instalacji związanych z morskimi elektrowniami wiatrowymi.
„Nie możemy konkurować, Europa nie może, z azjatyckimi w budowie kontenerowców, ale w tej dziedzinie, jak najbardziej. Jedno miejsce pracy w stoczni to 6 do 8 miejsc pracy w kraju. Na przykład porty po upadku rybołówstwa mogłyby zająć się zadaniami serwisowymi, tutaj upatruję dla nich szansę” – mówił Witkowski.
Czytaj także: Port w Gdyni stanie się terminalem instalacyjnym dla morskich farm wiatrowych
Jak zapewniał Wojciech Dąbrowski, prezes PGE, polskie firmy mają potencjał, aby zaistnieć w sektorze morskiej energetyki wiatrowej.
„Jest wiele obszarów, w których polskie firmy mogłyby wykorzystać swoje kompetencje. Są oczywiście takie elementy jak np. budowa turbin, które nie są w Polsce realizowane, ale można np. zachęcić firmy, które się tym zajmują, aby zbudowały fabryki takich turbin w Polsce na potrzeby bałtyckich farm wiatrowych. Warto przypomnieć, że Litwa też jest zainteresowana takimi inwestycjami. Jest szansa, aby ten local content powiększyć. Musimy zrobić wszystko, aby jak najwięcej środków, które zostaną wydane na inwestycje na Bałtyku, trafiły do firm polskich” – mówił Dąbrowski.
Zaznaczył, że PGE Polska Grupa Energetyczna będzie organizowała kolejne spotkania z polskimi przedsiębiorcami, podczas których będą zachęcani do udziału w przetargach.
„Mamy bardzo zaawansowany projekt na morzu, wspólnie z duńskim Orsted, w ciągu 5 lat chcemy zakończyć budowę farm o mocy 2,5 GW. To jest połowa generacji Bełchatowa. Szacujemy, że będzie to kosztowało ok. 30 mld, a mamy też kolejne plany. W przyszłości, wraz z Tauronem i Eneą będziemy chcieli dalej inwestować” – mówił prezes Dąbrowski
Czytaj także: PGE, Tauron i Enea powołają spółkę dla morskiej energetyki wiatrowej
Dodał, że konieczne do osiągnięcia wyznaczonych przez Unię Europejską celów klimatycznych jest odpowiednie wsparcie z jej strony.
„Oczekiwaniem polskiej energetyki jest to, że UE nam pomoże, bo bez tego wsparcia nie damy rady osiągnąć poziomu oczekiwanego przez Unię” – mówił szef PGE.
Paweł Szczeszek, prezes Enei, zwrócił uwagę na konieczność określenia narzędzi, które ułatwią magazynowanie tej zielonej energii.
„Jeżeli chcemy iść w stronę zeroemisyjności, to musimy mieć narzędzia np. do magazynowania tej energii. Jeśli dzisiaj mamy już z tym problemy, to muszą towarzyszyć temu inwestycje w magazyny energii” – mówił Szczeszek.
Energetyka morska jest tym narzędziem, które dość szybko (chodzi o perspektywę 20-30 lat) może przekształcić system energetyczny w zeroemisyjny.
rb
